Prasa o nas

Od Redakcji VIP Biznes & Styl

  • Napisane przez  Aneta Gieroń

Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc oraz marszałek województwa podkarpackiego Mirosław Karapyta postanowili nawiązać bliższe kontakty z chińską prowincją Kuangsi-Czuang. Nie powiem, żeby zelektryzowała mnie ta informacja, raczej poirytowała.

Po pierwsze, żeby robić interesy, lub choćby nawet nawiązywać kontakty w Państwie Środka, trzeba mieć rekomendacje. Mówiąc obrazowo, interesów nie robi się tam jak w USA czy Europie Zachodniej. Wcześniej trzeba być zaanonsowanym przez kogoś wpływowego i wywodzącego się z kultury Wschodu. Nawet Rupert Murdoch, właściciel jednej z największych na świecie korporacji prasowej, telewizyjnej i wydawniczej, kiedy planował medialną inwazję na rynki wschodnie, znalazł sobie żonę Chinkę. Dlatego zastanawia mnie, co tak zafascynowało włodarzy stolicy Podkarpacia i całego regionu w prowincji słynącej z rolniczych upraw, zwłaszcza pszenicy i batatów, skoro Rzeszów aspiruje do szczytnego tytułu "Miasto Innowacji", zaś region do "Podkarpacia przestrzeni otwartej". Czyżby starania, by od kilku lat promować się jako region najnowocześniejszych technologii oraz krystalicznie czytej przyrody, były przypadkiem?

Szanuję fascynację polityków Dalekim Wschodem, ale może łatwiej byłoby na początek wykorzystać fakt, że ambasadorem Polski w Indiach od ponad dwóch lat jest rzeszowianin, prof. Piotr Kłodkowski. Indie są prawdziwym zagłębiem technologicznym i informatycznym dla Amerykanów, ale widać Podkarpacie woli Chiny i... gruszki na wierzbie. Gdy cztery lata temu Iga Dżochowska, od prawie 20 lat prezes Fundacji Polsko-Japońskiej "Yamato" w Przemyślu, zaprosiła do tego miasta grupę ponad dwudziestu dyrektorów i prezesów największych japońskich firm (Honda, Panasonic, Toyota, Mitsui, Chisso) na "Japońską misję gospodarczą - Przemyśl 2008", które to spotkanie miało i mogło być przełomowym momentem dla podkarpackiej gospodarki, władze regionu i największych miast podkarpacia nie wykazały zainteresowania. Widać wykorzystanie możliwości i potencjału Igi Dżochowskiej, która zwiedziła pół świata, ma fenomenalne kontakty w Japonii i Stanach Zjednoczonych, jest zbyt prostym rozwiązaniem dla podkarpackich polityków. Po co nam druga Japonia, skoro chcemy drugich Chin.

"VIP Biznes & Styl" Numer 2 (22) Marzec-Kwiecień 2012

Zobacz również